26 września 2010

Hierarchia wartości w prowadzeniu samochodu

Rozpowszechnionym w Polsce ideałem dobrego kierowcy jest taki, który jeździ "szybko ale bezpiecznie". Nic bardziej błędnego.

Oczywiście każdy ma prawo ustalić sam dla siebie, w jakim stylu będzie jeździć. Jednak jeśli naprawdę mamy zamiar jeździć bezpiecznie, a przy tym uprzejmie i z poszanowaniem praw innych uczestników ruchu, potrzebne jest zupełnie odwrotne nastawienie.

Policzcie, ile podczas przeciętnego dnia za kierownicą zdarza się Wam sytuacji, w których podjęliście ryzyko, w których "było blisko", "ktoś mi wyskoczył" lub musieliście mocno hamować. Potem polecam każdemu narzucenie sobie innej hierarchii wartości:

1. Bezpiecznie
2. Zgodnie z przepisami
3. Płynnie
4. Szybko.

Zgodnie z tym nastawieniem, każdą decyzję podejmujemy kierując się w pierwszej kolejności względami bezpieczeństwa, później - zgodnością z przepisami. Następnie upewniamy się, że nasza jazda jest płynna, dzięki czemu nasi pasażerowie (a także nasz samochód) czują się komfortowo. Dopiero na końcu, kiedy wszystkie te warunki są spełnione, jedziemy tak szybko, jak się da.

Każdą decyzję za kierownicą podejmujcie kierując się tą hierarchią i znów policzcie nerwowe sytuacje, których przykłady podałem poniżej. Czy Wasza jazda się zmieniła? Zachęcam do dyskusji.


Tagi: bezpieczna jazda, przepisy ruchu drogowego, technika jazdy, doskonalenie techniki jazdy, hierarchia wartości za kierownicą, priorytety podczas jazdy, płynność jazdy, bezpieczeństwo ruchu drogowego, BRD

12 komentarzy:

  1. a to niespodzianka ? hierarchia wartosci ?

    czyżby autor zmieniał zdanie ?

    http://forum.gazeta.pl/forum/w,510,120465087,120563923,Re_wartosci_wazne_i_wazniejsze.html

    a na dodatek "płynnie" wyżej w hierarchi niż "szybko"
    doprawdy jestem w szoku ( pozytywnym )

    Rysiek K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego niespodzianka? Jedyne, do czego starałem się Ciebie przekonać na tamtym forum to to, że do własnego systemu wartości, jakikolwiek by on nie był, nie należy przekonywać siłą. Lepiej jest przekonywać za pomocą artykułów na blogu.

    To nie ma nic wspólnego z moim własnym systemem wartości.

    OdpowiedzUsuń
  3. jeżeli stosujesz w praktyce tą hierarchię o której sam napisałeś ( zwłaszcza między p. 3 i 4 )oznacza że nam mimowolnie "nauczasz" ( a raczej nie ulegasz wymuszeniu poganiaczy ) ,tylko nie nazwałeś tego w taki sposób, który rozdrażnił Sz. i wś.

    R.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak najbardziej stosuję. Ale wbrew temu, co sądzisz:
    - ani nie oznacza to walki z kimkolwiek, kto próbuje coś wymusić na mnie (zawsze wówczas ustępuję, bo konflikt na drodze jest dla mnie wyłącznie stratą czasu i energii),
    - ani też nie oznacza wymuszania czegokolwiek na kimkolwiek. Oczywiście jadę tak, jak uważam, że jest bezpiecznie, ale jeśli widzę, że ktoś za mną chce jechać szybciej, to po pierwsze staram się to przynajmniej częściowo uwzględnić w swojej jeździe, żeby go niepotrzebnie nie irytować, a po drugie - przy pierwszej możliwej okazji ułatwię mu wyprzedzanie.

    Nigdy też nie wdaję się w dyskusje za kierownicą, nikogo nie poganiam ani nie wywieram presji. Zresztą nawet gdybym chciał robić takie rzeczy, takie działania zawsze odnoszą skutek odwrotny do zamierzonego, więc i tak nie miałoby to sensu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piszesz o bardzo wielu patologicznych wypadkach, a ja przez ecodrving miałem na mysli konkretne sytuacje czyli zaniechanie niepotrzebnego rozpedzania i chcąc to w praktyce stosować stajesz w pewnym momencie przed wyborem albo ulegasz poghaniaczowi albo nie.
    Rozumiem że wsytuacjach wątpliwych n.p. gdy jest szansa zdążenia na zielonym, a droga jest 1-jezdniowa można dla niedenarwowania tych z tyłu pójśc na kompromis i zaniechać wytracania prędkości.
    jednak w sytuacjach ewidentnych, gdy wiadomo że sie nie zdąży a poganiacze naciskają - a to zdarza się b.czesto, uleganie żadnych korzysci , również im , nie przynosi i upieram sie że wówczas stanowczym nauczycielem być trzeba.
    R.

    OdpowiedzUsuń
  6. OK. Twoje prawo. Ja pozostanę przy swoim stanowisku, że należy jeździć tak, jak się uważa za stosowne, ale jednocześnie starać się nie narzucać tego komukolwiek. Masz rację, że sytuacje "różnicy zdań", zwłaszcza w kwestii tempa jazdy, będą czasem nieuniknione, ale jakoś dotąd udaje mi się jeździć jednocześnie zgodnie z moimi poglądami i bez większych konfliktów z kimkolwiek.

    W każdym razie moim celem nigdy nie będą próby uczenia kogokolwiek czegokolwiek, a jedynie jazda zgodna z ww. systemem wartości. A ponieważ główną wartością w tym systemie jest bezpieczeństwo, a moim zdaniem agresja i konflikty na drodze (w tym tzw. "nauczanie") wpływają na to bezpieczeństwo ujemnie, stąd też zawsze będę takich sytuacji unikał.

    pozdr

    OdpowiedzUsuń
  7. Nastawienie odwrotne do "szybko, ale bezpiecznie" to byłoby raczej "wolno, a w szczególności niebezpiecznie" - to tak oczywiście pół żartem ;)

    Po chwili zastanowienia wydaje mi się że u mnie hierarchia ta wygląda podobnie[ale to jeszcze kwestia do przemyślenia], z tym że punkt 2 spada na miejsce czwarte(albo może nawet i niżej, ale musiałbym wtedy pomyśleć nad kolejnymi podpunktami).

    Tu będzie odrobine wazeliny, ale bardzo podoba mi się Twój blog i zapewne w najbliższyh dniach zapoznam się z całą jego treścią(dzisiaj niestety już mi się nie chce), pozwolę sobię też zapewne wtrącić nieco komentarzy, choć w pewnych kwestiach być może się nie zgodzimy - trudno mi tu przewidywać, wyjdzie w praniu(czy raczej w czytaniu).

    Co do sytuacji które mnie zaskakują, staram się jeździć w taki sposób aby było ich jak najmniej i enumeratywne ich wyliczenie miałoby sens raczej w dłuższym okresie niż dzień, bardziej na przestrzeni miesięcy czy lat, jakkolwiek zdażył się już jeden pan który w zeszłym roku mnie "zaskoczył" - przerysował bok i lekko pogniótł błotnik - niby jego wina(dosyć gwałtowna, "sygnalizowana" dopiero w momencie samego skrętu, zmiana pasa ruchu, gdy jechaliśmy koło siebie)... ale i tak odebrałem to jako swoisty "policzek" dla własnego "ego" bo od paru lat sporą uwagę przykładam do przewidywania sytuacji drogowych - "bawiąc się" np. czasami w taki sposób że jadąc informuję pasażerów jaki głupi manewr wykona za chwilę inny uczestnik ruchu, ze skutecznością mniej więcej 90% / 10% - ta "dycha" to sytuacje przeszacowane, czyli spodziewałem się jakiejś głupoty której dany uczestnik jednak nie wykonał, póki co nie zdarzyło się jeszcze tak żeby w trakcie tej "zabawy" ktoś lub coś mnie zaskoczyło.

    Pozdrawiam
    Jarek

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć Jarek,

    Dziękuję za miłe słowo i komentarz, zapraszam do dalszej lektury i dalszego, aktywnego komentowania. Także krytycznego - chętnie podyskutuję.

    Co do przewidywania zachowań innych, to pewnie zauważyłeś już, że zachowania wielu uczestników ruchu da się przewidzieć jeszcze na dłu-ugo zanim rzeczeni uczestnicy w ogóle o nich pomyślą... W najbliższych tygodniach będzie artykuł związany z tym tematem - o obserwacji drogi. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zrobiłem mały rachunek sumienia i tak na dobrą sprawę to nie jestem jednak do końca pewny czy byłbym w stanie tak w podpunktach nakreślić te swoje priorytety. Absolutnie najwyższym bezspornie wydaje się to aby przeżyć, nie dać się zabić i okaleczyć, z tym że kierując się logiką i praktyką muszę stwierdzić że wszystkie te podpunkty w pewnym stopniu się mieszają i nie da się ustalić ich bezwzględnej "pozycji na liście" bo w takim przypadku te priorytetowe musiałyby całkowicie dominować nad kolejnymi w porządku, czyli np. za najważniejsze przyjmuje bezpieczeństwo, więc wszystkie kolejne podporządkowuję punktowi pierwszemu - jeżdżę w kasku, niepalnym kobinezonie, zapięty w solidne szelki z wspawaną klatką w samochodzie, do tego nigdy nie przekraczam prędkości która nie gwarantuje mi przeżycia(dla moich samochodów jest to sporo poniżej prędkości dozwolonych przepisami), a w ekstremalnym przypadku w ogóle rezygnuję z jazdy bo to przecież niebezpieczne... ale tak przecież nie robię, więc czy na pewno mogę uczciwie uznać bezpieczeństwo za najwyższy priorytet?! Owszem staram się minimalizować niebezpieczeństwo ale jednak zamiast iść na piechotę(bo tak bezpieczniej) wybieram wariant szybszy i wygodniejszy jakim jest samochód, więc bardzo cięzko tutaj nakreślić jednoznaczne priorytety.

    Co do przewidywania jest dokładnie tak jak piszesz i osobiście uważam że jest to najistotniejszy z czynników(których jest mnóstwo) wpływających na nasze bezpieczeństwo na drodze, niestety często niedoceniany i praktycznie kompletnie pominięty podczas szkolenia przyszłych kierowców.

    Jarek

    OdpowiedzUsuń
  10. Oczywiście masz rację. Chodzi po prostu o określone nastawienie psychiczne, z jakim siadasz za kierownicę. Osobiście praktycznie wszystkie swoje błędy za kierownicą popełniam wtedy, kiedy mi się spieszy. Jeśli moją główną myślą, kiedy wsiadam do auta, jest "muszę dojechać jak najszybciej", to sprzyja to ryzykownym zachowaniom.

    Natomiast co do dalszych punktów:
    - ja uznaję, ze przepisy istnieją po to, aby zwiększyć bezpieczeństwo uczestników ruchu, więc ich przestrzeganie sprzyja też mojemu bezpieczeństwu, które uznaję za najważniejsze. Abstrahuję tutaj od niektórych patologii polskich dróg, np. nadregulacji prędkości.

    - Postawienie płynności nad szybkością to oczywiście indywidualna kwestia (choć nie ja to wymyśliłem - ta hierarchia pochodzi ze szkolenia kierowców policyjnych w Wlk. Brytanii). Zapytaj jednak swoich pasażerów, czy wolą wariant z płynnością przed szybkością, czy z szybkością na wyższym miejscu, niż płynność...

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja bym jeszcze dodał na 4 albo 5 miejscu uprzejmość, ale nie taką jak ją opacznie rozumie stado kierowców, tylko np. zrezygnowanie z pierwszeństwa bez zaburzania płynności ruchu. Kiedy jest korek i na drodze z pierwszeństwem co chwilę znajduje się pseudouprzejmy, który musi się zatrzymać żeby wpuścić 1, 2, 3 samochody z drogi podporządkowanej, dzięki czemu przejeżdżają w proporcji 1:1 a chwilami 1: 2 i więcej, a samochody na drodze głównej stoją! To nie jest uprzejmość ani kultura tylko antykultura. Skoro jesteśmy na drodze z pierwszeństwem (chyba do cholery coś to oznacza!), to mieszajmy się z drogą podporządkowaną w proporcji 2:1, 3:1 i więcej : 1 samochodów, a żeby było płynnie wystarczy zachować rozsądny odstęp (nie za mały i nie za duży, żeby samochody za nami, chcące skręcić na tym skrzyżowaniu, nie musiały czekać). A na razie: jedna owca zatrzymuje ruch na głównej, kolejne owce walą z podporządkowanej jedna za drugą, ile wlezie. Nie wpadną owce na myśl, że wystarczy większy odstęp który utworzy lukę na samochód i umożliwi jazdę na suwak, wolą się szarpać jadąc zderzak w zderzak. To samo gdy stoję przed skrzyżowaniem żeby go nie zablokować - kolejne owce z podporządkowanej wymuszają na mnie pierwszeństwo kiedy tylko korek za skrzyżowaniem rusza i myślą chyba, że to co robią to uprzejmość z mojej strony.

    OdpowiedzUsuń
  12. Moim zdaniem uprzejmość powinna znaleźć się na 3 miejscu, ex aequo z płynnością i również ekonomią jazdy.

    OdpowiedzUsuń

Proszę podpisywać komentarze imieniem lub nickiem - inaczej trudno prowadzić rozmowę :)