27 stycznia 2012

Kreatywne użycie świateł i sygnalizowanie

Kierowca ma do dyspozycji pokaźny wachlarz sygnałów, które może wysyłać innym użytkownikom drogi. Celem sygnalizowania powinno być, jak zwykle, zwiększenie własnego bezpieczeństwa, poprawa płynności jazdy, a także – czasami – sprawniejsze przemieszczanie się. Sygnały na drodze wysyłamy głównie z użyciem zewnętrznego oświetlenia pojazdu. Dzięki inteligentnemu użyciu świateł inni uczestnicy ruchu trafniej zrozumieją nasze intencje. Ze światłami można bowiem zrobić więcej, niż tylko nimi świecić. 

Jeżdżąc z różnymi kierowcami nagminnie spotykam się z nieprawidłowym sygnalizowaniem. Najczęściej dotyczy to sygnalizowania zmiany pasa ruchu (patrz: zasada LDKM). Większość kierowców, jeśli w ogóle, sygnalizuje ten manewr już w momencie jego wykonywania, co nie ma wartości informacyjnej i jest niezgodne z przepisami. Najczęściej kierowcy postępują tak, naśladując ogólną, niechlujną normę. Są też tacy, którzy ruch drogowy postrzegają jako walkę z innymi użytkownikami drogi, a ponieważ „wrogowi nie wolno zdradzać swoich zamiarów”, poprawne sygnalizowanie uznają za oznakę słabości.

.
Podobne problemy zmotoryzowani miewają z komunikowaniem zamiaru wykonania innych manewrów. Sygnalizują rutynowo, nie myśląc o użyteczności sygnału dla otoczenia. Proponuję podejść do tego inaczej. Prawie każde z nas jechało kiedyś w parze z innym samochodem, prowadzonym przez kierowcę nieznającego drogi. Bywa tak na przykład kiedy wyjeżdżamy na wakacje ze znajomymi. Zastanówmy się, jak komunikowaliśmy wtedy nasze zamiary na użytek jadących za nami przyjaciół? Czy tak samo sygnalizujemy manewry podczas codziennej jazdy? Dlaczego?

Nie sygnalizujmy sobie a muzom, dla zasady albo „żeby nie dostać mandatu”. Proponuję zacząć sygnalizować tak, jakby inni uczestnicy ruchu byli przyjaciółmi, którym chcemy pomóc sprawnie dojechać do celu. Zobaczmy, jakie będą efekty.

Sygnały komunikowane otoczeniu zza kierownicy mogą nieść użyteczną informację, jeśli wiemy, co i komu chcemy powiedzieć. Mając konkretny komunikat do przekazania konkretnej osobie, trafnie zdecydujemy o rodzaju, momencie i czasie trwania sygnału. Dzięki świadomym sygnałom ruch drogowy staje się bardziej przewidywalny dla wszystkich jego uczestników, a tym samym bezpieczniejszy i płynniejszy. Świadome sygnalizowanie manewrów jest więc fundamentem kultury jazdy.

Poniżej kilka propozycji, jak sygnalizować lepiej. Koncentruję się głównie na komunikatach wysyłanych z użyciem zewnętrznego oświetlenia pojazdu, ale informacje można przekazywać innym kierowcom także za pomocą „mowy ciała” naszego samochodu, czyli jego prędkości, dynamiki wykonywania manewrów, toru jazdy oraz ustawienia na drodze.


Kilkakrotnie mignięcie światłami stop – obudzenie kierowcy za nami 
Po dłuższej chwili monotonnej jazdy, przed rozpoczęciem właściwego hamowania warto kilkakrotnie stuknąć stopą w pedał hamulca, mrugając światłami „stop”. Dzięki temu przywrócimy jadącemu za nami kierowcy koncentrację i jest większa szansa, że nie spóźni się on z hamowaniem.

Warto stosować tę technikę także podczas jazdy drogą, która jest kręta lub przebiega w pofałdowanym terenie. Niektóre przeszkody stają się wówczas widoczne dopiero w ostatniej chwili. Jadąc jako pierwsi, pierwsi dostrzeżemy konieczność mocnego hamowania i jeśli przed tym manewrem ostrzegawczo zamrugamy światłami „stop”, jest większa szansa, że hamowanie nie zaskoczy jadących za nami.

Trzeba jednak dbać, aby ten nasz sygnał (podobnie jak inne sygnały mające na celu ostrzeganie) nie zdewaluował się w oczach innych kierowców w wyniku zbyt częstego stosowania.


Światła awaryjne na końcu korka 
Korki są naturalnym elementem drogowego krajobrazu. Zwykle niegroźne, mogą się jednak stać katalizatorem niebezpiecznych sytuacji drogowych w co najmniej dwóch przypadkach. Pierwszy z nich to zatory na trasach charakteryzujących się szybkim, jednostajnym ruchem, a drugi – sytuacja, gdy po zatrzymaniu się na końcu korka stanęlibyśmy tuż za zakrętem lub szczytem wzniesienia.

Pierwsza z wymienionych sytuacji jest typowa dla autostrad, dróg ekspresowych i podobnych traktów. W takich okolicznościach dochodzi do najechań na pojazdy stojące na końcu korka, bo kierowcy znużeni monotonną jazdą z opóźnieniem reagują na bodźce i bywa, że nie udaje im się na czas zatrzymać. Sprzyjają temu rozwijane w takich miejscach znaczne prędkości. Jeśli więc poruszamy się drogą szybkiego ruchu i widzimy, że przed nami znajduje się zator wymagający znacznej redukcji prędkości lub zatrzymania, warto znaleźć sposób na otrzeźwienie kierowców jadących za nami. Można to zrobić dwojako: 

  • Pierwsza technika to wymienione już wyżej ostrzegawcze, kilkakrotne mignięcie światłami „stop” przed rozpoczęciem właściwego hamowania. 
  • Drugi sposób to włączenie świateł awaryjnych równocześnie z rozpoczęciem hamowania, co podkreśla wyjątkowość sytuacji i podpowiada, że naciśnięcie hamulca będzie mocne. W momencie, kiedy sytuacja za nami się ustabilizuje, światła awaryjne należy wyłączyć. 

W drugiej z wymienionych potencjalnie niebezpiecznych sytuacji (korek schowany tuż za przeszkodą terenową) nie mamy pewności, że kierowcy jadący za nami zadbają o prędkość pozwalającą na bezpieczne zahamowanie, kiedy zatrzymamy się na końcu kolejki pojazdów (więcej o dostosowywaniu prędkości do warunków tutaj). Aby zminimalizować prawdopodobieństwo, że najedzie na nas zaskoczony nagłą przeszkodą kierowca, unikajmy zatrzymywania się na końcu korka w miejscach, w którym nasz pojazd byłby niewidoczny dla nadjeżdżających z tyłu kierujących. Lepiej jest w takich sytuacjach zahamować na tyle wcześnie, aby nasze auto, najlepiej z migającymi światłami awaryjnymi, stało jeszcze przed zakrętem, ewentualnie na szczycie wzniesienia, będąc dzięki temu z daleka widocznym. Dopiero kiedy zobaczymy, że nadjeżdżający zza naszych pleców kierowcy zauważyli nas i reagują na naszą obecność, można rozważyć podjechanie do przodu.


Jeśli stając na końcu korka (ale też np. zatrzymując auto przed wypadkiem drogowym) musielibyśmy schować się za zakrętem, ryzykujemy najechanie na bagażnik. Lepiej ustawić się tak, aby nasz samochód, najlepiej z włączonymi światłami awaryjnymi, był widoczny z dużej odległości. Podobnie postępujmy w przypadku korków schowanych za innego rodzaju przeszkodami – wzniesieniami, zagłębieniami terenu, budynkami. 


Dodatkową zaletą ustawiania się w pewnej odległości przed ostatnim pojazdem stojącym w korku jest wolna przestrzeń z przodu samochodu, którą możemy wykorzystać na manewr ratunkowy w razie gdyby nadjeżdżający z tyłu kierowca jednak nie zahamował na czas. 


Świadomie wybierz moment, kiedy gasisz światła stop 
W warunkach intensywnego ruchu bywamy zmuszeni przez dłuższą chwilę czekać na możliwość wyjechania z drogi podporządkowanej, mając 
za plecami kolejkę zniecierpliwionych kierowców. Czekając na lukę w strumieniu pojazdów na drodze z pierwszeństwem, zwykle stoimy z nogą na hamulcu.

Często dla kierującego stojącego za nami główną informacją, czy ruszamy, są nasze światła „stop”. Czeka on tylko na ich zgaśnięcie, aby dynamicznie wystartować i spróbować zmieścić się razem z nami w tej samej przerwie w strumieniu pojazdów. Dlatego zdjęcie nogi z hamulca tylko po to, aby za moment znów go nacisnąć (popularny objaw niezdecydowania, zdarzający się prawie każdemu), może poskutkować tym, że stojący za nami kierowca wjedzie nam w bagażnik. Warto więc posługiwać się światłami „stop” świadomie i puszczać hamulec dopiero, gdy jesteśmy pewni, że mamy miejsce, aby dynamicznie ruszyć.

Innym rozwiązaniem jest użycie hamulca ręcznego zamiast roboczego – światła „stop” wówczas nie działają, tym samym nie gasną przy ruszaniu i istnieje mniejsze ryzyko sprowokowania jadącego z tyłu kierowcy do niepotrzebnego wystartowania i najechania na nas.


W wieczornym korku nie raź światłami stop i kierunkowskazami 
Nowoczesne samochody są wyposażone w jaskrawo świecące lampy „stop” i kierunkowskazy. O ile podczas jazdy światła te świetnie pełnią swoją funkcję i jak najbardziej należy ich używać, to podczas postoju w korku lub przed skrzyżowaniem zazwyczaj są zbędne. Oślepiają natomiast stojących za nami kierowców (pisałem już o tym w artykule o jeździe w nocy). Kiedy więc nie stoimy na pierwszym ani ostatnim miejscu w kolejce, zgaśmy kierunkowskaz i włączmy go ponownie dopiero, kiedy jego użycie znów zacznie mieć wartość informacyjną. Podobnie ze światłami „stop” – zamiast stać z nogą na hamulcu roboczym, używajmy w takich sytuacjach hamulca ręcznego, aby nie oślepiać znajdujących się za nami kierowców. Daje to też korzyści opisane kilka akapitów wyżej. Jeśli możemy bez szkody dla siebie ułatwić życie innym, dlaczego tego nie robić? Na polskich drogach wciąż brakuje takich drobnych przejawów wzajemnego szacunku.


„Długie” zamiast klaksonu w nocy 
Jeśli w nocy chcemy ostrzec rowerzystę albo odwróconego do nas plecami pieszego o swoim zbliżaniu się, optymalnym rozwiązaniem bywa często mignięcie „długimi”. Jest to rozwiązanie mniej napastliwe niż klakson, a więc elegantsze. Może też ono okazać się skuteczniejsze wobec osób jadących lub idących ze słuchawkami na uszach, które klaksonu mogą po prostu nie usłyszeć.


Prawy kierunkowskaz – „teraz możesz wyprzedzać” 
Czasem jadący za nami kierowca potrzebuje zachęty do wyprzedzania. Niektórym brakuje umiejętności, aby samodzielnie ocenić sytuację z przodu, a inni bezrefleksyjnie przyklejają się do bagażnika jadącego przed nimi pojazdu, dopóki ten nie skręci lub się nie zatrzyma. Czasem warto więc wysłać sygnał, który ułatwi wyprzedzanie jadącemu za nami (zwłaszcza jeśli prowadzimy duży pojazd) lub zmobilizuje go do tego manewru, uwalniając nasz tylny zderzak od kłopotliwego towarzystwa.

Pierwszym rodzajem komunikatu, który możemy w takiej sytuacji wysłać, jest odpowiednia „mowa ciała”, czyli pozycja samochodu na drodze, polegająca na zbliżeniu się do prawej krawędzi jezdni. Druga ewentualność to zamiganie prawym kierunkowskazem (mignięć nie powinno być zbyt wiele, bo mogłyby to zostać zinterpretowane jako sygnalizowanie zamiaru skrętu lub zjazdu na pobocze). Daje to intuicyjnie zrozumiały sygnał, że naszą intencją jest pozostać blisko prawej krawędzi drogi, pozostawiając wolne miejsce po lewej do wyprzedzania.

Ostrzegawcze przełączenie pomiędzy światłami drogowymi i mijania przed zakrętem, wzniesieniem lub skrzyżowaniem
W warunkach niewielkiego ruchu w późnych godzinach nocnych, zwłaszcza poza miastem, wielu uczestników ruchu wyjeżdżających z dróg podporządkowanych zdaje się przyjmować, że „na pewno nic nie będzie jechało” i zaniedbuje upewnienie się, czy aby na pewno nie trzeba ustąpić komuś pierwszeństwa.

Aby zmniejszyć prawdopodobieństwo, że ktoś w takich okolicznościach nagle wyjdzie lub wyjedzie nam tuż przed maskę, można zbliżając się do skrzyżowania ostrzegawczo mignąć, przełączając światła mijania na „długie” lub odwrotnie. Sygnalizujemy w ten sposób swoją obecność i przypominamy o konieczności wzięcia jej pod uwagę.

Warto podkreślić, na co słusznie zwrócili uwagę czytelnicy artykułu o jeździe w nocy, że miganie przed skrzyżowaniem jest racjonalne tylko jeśli to ostatnie jest jeszcze puste. Jeśli w drodze podporządkowanej czeka już pojazd, albo przed przejściem czeka pieszy, nasze mignięcie mogłoby zostać zinterpretowane jako zachęta do wjechania lub wejścia na drogę, czego – rzecz jasna – sobie nie życzymy.

Migać warto też przed niektórymi ciasnymi zakrętami i wierzchołkami wzniesień, zwłaszcza na bocznych drogach o małym ruchu. Ostrzeżemy w ten sposób nadjeżdżających z przeciwnego kierunku kierowców, ewentualnie pieszych lub rowerzystów, o naszym zbliżaniu się i przypomnimy im o prawidłowym ustawieniu się na jezdni, zanim się z nimi spotkamy.


Dziękować awaryjnymi, czy nie dziękować? 
Moim zdaniem ogólnie rzecz biorąc nie powinno się wyrażać wdzięczności poprzez włączenie świateł awaryjnych, bo zbytnio absorbuje to naszą uwagę. Z sytuacjami, w których wypada komuś podziękować, zwykle mamy do czynienia w gęstym ruchu, a wówczas nadmierne absorbowanie swojej uwagi nie jest wskazane. Jeśli już chcemy dziękować, mniej angażujące od szukania przycisku świateł awaryjnych jest podniesienie otwartej dłoni w przyjaznym geście. Osobiście preferuję taką właśnie metodę.

W ostateczności, jeśli zadecydowaliśmy się podziękować awaryjnymi, zróbmy to w momencie, kiedy nie wykonujemy manewrów, skręt kół jest ustalony, a sytuacja dookoła – stabilna. Czasem jednak miejsca i czasu na podziękowanie po prostu nie będzie, i wszyscy użytkownicy drogi powinni to zrozumieć.


Mignięcie światłami stop w znaczeniu „nie będę przyspieszał, ani wyprzedzał” 
Na drogach o dwóch lub więcej pasach ruchu dla naszego kierunku czasem dochodzi do dwuznacznych sytuacji, kiedy jadąc prawym pasem, zbliżamy się do wolniejszego pojazdu, a równocześnie lewym pasem dogania nas ktoś jadący szybciej. Przepisy oczywiście zakazują nam w takim momencie wjeżdżać na zewnętrzny pas ruchu, ale większość zmotoryzowanych ma to w nosie i po zbliżeniu się do marudera bezceremonialnie zmienia pas i zajeżdża szybszemu kierowcy drogę. Powoduje to zwykle ostrożność u zbliżających się z tyłu kierowców – zwalniają oni chcąc zabezpieczyć przed nagłym zajechaniem drogi i cała sytuacja trwa niepotrzebnie długo.

Jeśli nie chcemy łamać przepisów i dobrych obyczajów, a przy tym skrócić czas oczekiwania na prawym pasie, powinniśmy w takiej sytuacji czytelnie zakomunikować swoje intencje szybszemu kierowcy. Naszą intencją powinno być uszanowanie jego pierwszeństwa i pozwolenie mu na niezakłócone wyprzedzenie zarówno nas, jak i jadącego przed nami na prawym pasie wolnego pojazdu. Chcemy przy tym zachować jak najwięcej ze swojej dotychczasowej prędkości, żeby nie musieć jej potem na powrót odbudowywać.

Aby to osiągnąć, powinniśmy czytelnie pokazać, że zostaniemy na swoim pasie i nie wykonamy żadnego nieoczekiwanego manewru; dzięki temu szybszy kierowca wyprzedzi nas sprawniej, a my nie będziemy musieli hamować i wcześniej uzyskamy możliwość legalnego kontynuowania jazdy na lewym pasie.

Aby zakomunikować te intencje, mamy do dyspozycji „mowę ciała”, czyli ustawienie samochodu względem osi jezdni, oraz sygnały świetlne:

  • ustawienie blisko prawej krawędzi własnego pasa sugeruje, że nie planujemy w danym momencie wyprzedzać 
  • krótkie mignięcie światłami stop dodatkowo wzmacnia sygnał, który zakomunikowaliśmy pozycją na drodze. 

Jeśli odpowiednio wcześnie wyślemy podane wyżej sygnały, szybszy kierowca wyprzedzi nas pewnie i szybko, a my nie będziemy musieli hamować, a potem ponownie przyspieszać. Wymaga to dobrej obserwacji w lusterkach i planowania manewrów na najbliższe kilkanaście sekund.
 

Sytuacja pokazana na rysunku z lewej strony jest dwuznaczna – szybszy kierowca na lewym pasie ma prawo podejrzewać, że zielony pojazd zacznie wyprzedzać ciężarówkę i zajedzie mu drogę, w rezultacie zwalnia. Zmusza tym zielonego do dłuższego pozostania na prawym pasie. Po prawej stronie pokazano prawidłowe zachowanie – należy zjechać nieco na prawo i ewentualnie wzmocnić wymowę tego sygnału mrugnięciem światłami „stop”. Daje to klarowny sygnał, że nie będziemy wyprzedzać i zachęca kierowcę pomarańczowego auta do sprawnej jazdy. Dzięki temu sami szybciej będziemy mogli rozpocząć wyprzedzanie. 

 
Podsumowując… 
Warto zapamiętać przede wszystkim jedno: zawsze wiedzmy, co, komu i po co sygnalizujemy. Wtedy dobranie odpowiedniego sygnału nie będzie już trudnym zadaniem.

Pomyślmy, jak cudownie jeździłoby się po drogach naszego kraju, gdyby wszyscy kierowcy stosowali się do powyższych zasad. Proponuję zacząć od siebie. Jest to kolejna okazja dla Czytelników i Czytelniczek „Superjazdy”, aby dając dobry przykład, stali się rycerzami na białych koniach walczącymi o lepsze jutro polskiego ruchu drogowego.


---
Foto: Kasia Bobak
Ilustracje: Industrial Light & Magic

---
Podsumowanie artykułu 
Tekst mówi o sposobach inteligentnego sygnalizowania własnych intencji na drodze za pomocą pozycji pojazdu na jezdni oraz kreatywnego wykorzystania oświetlenia zewnętrznego pojazdu. Światła mijania, światła drogowe, kierunkowskazy, światła „stop”, jazda defensywna, bezpieczna jazda samochodem, doskonalenie techniki jazdy.

---
Linki
O niektórych aspektach odczytywania mowy ciała innych kierowców, a także czytelnego sygnalizowania na użytek innych kierowców, mówi Chris Gilbert w swoim instruktażowym DVD „Ultimate Driving Craft 2”
Jazda w nocy 
Kultura jazdy
Mitologia kierowców

8 komentarzy:

  1. Przecież to takie oczywiste... ;-)
    Niestety - nie dla każdego.
    A powinno być oczywiste z racji samego instynktu samozachowawczego, jaki ma każda żywa istota. ;-)
    W wymienionych przez autora sytuacjach postępuję podobnie z drobną różnicą - oczekując na zmianę świateł albo okazję na wyjazd z podporządkowanej, zawsze używam hamulca ręcznego a do "uspokajania" wyprzedzającego mnie używam prawego kierunkowskazu nie hamulca.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż, może oczywiste, jednak niestety nie dla wszystkich :). Rzecz jasna kluczowe jest uświadomienie sobie, że sygnały na drodze czemuś konkretnemu służą i że można dzięki nim realizować swoje określone cele. Wtedy okazuje się, że jest jeszcze mnóstwo innych sytuacji, w których można sygnalizować lepiej, bardziej inteligentnie, bardziej czytelnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z moich obserwacji wynika, że jednak nie tak bardzo oczywiste. Aby prawidłowo sygnalizować swoje zamiary trzeba zarówno chcieć to robić, jak i wiedzieć, co to ma dać nam i innym uczestnikom ruchu. Niestety zarówno jedno jak i drugie przychodzi naszym kierowcom dość ciężko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dodałbym jeszcze używanie świateł drogowych, kiedy jesteśmy wyprzedzani nocą: jeżeli tylko warunki na to pozwalają, w takiej sytuacji włączam "długie", aby doświetlić wyprzedzającemu drogę; oczywiście kiedy tylko zrówna się ze mną, przełączam światła z powrotem na mijania.

    OdpowiedzUsuń
  5. Owszem, jak najbardziej. W artykule tego nie ma, bo nie wiąże się to z sygnalizowaniem. Natomiast temat ten był omawiany w artykule o jeździe w nocy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Temat był omawiany, ale kolega chyba źle się wyraził. Doświetlanie drogi polega na zmianie świateł drogowych na światła mijania dopiero w momencie zrównania się z nami pojazdu, który nas wyprzedza. Nie ma więc mowy o włączaniu "długich", bo przecież na nich cały czas jedziemy... Doświetlenie nie może być jednak stosowane, gdy z przeciwka zbliżają się inne pojazdy, a my jesteśmy wyprzedzani. Nie możemy oślepić innych... Jest tylko jeden wyjątek; gdy wiemy, że przed nami, na naszym pasie znajduje się przeszkoda (może to być np. pieszy) i w świetle świateł mijania mogła by być niewidoczna dla pojazdu, który nas wyprzedza.

    OdpowiedzUsuń
  7. Co do 'dziękowania awaryjnymi' - wg. mnie jest to zły zwyczaj, bo jak sama nazwa wskazuje są to światła awaryjne! Jeśli już chcemy podziękować komuś bez odrywania rąk z kierownicy to proponuję mrugnąć raz prawym i raz lewym kierunkowskazem - jest to bardziej czytelne i częściej stosowane w całej Europie

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak jest w całej Europie to nie wiem ale np. Niemcy, Czesi czy Anglicy dziękują gestem dłoni jeśli jest potrzeba/możliwość, a nierzadką jest sytuacja kiedy nie dziękują wcale bo w ich kulturze uprzejmość jest rzeczą naturalna. Awaryjnych używa się w sytuacjach awaryjnych a kierunków używają głównie cieżarowcy. Szerokości.

    OdpowiedzUsuń

Proszę podpisywać komentarze imieniem lub nickiem - inaczej trudno prowadzić rozmowę :)