28 października 2012

Bezpieczny odstęp przed samochodem

Zagadnienie bezpiecznego odstępu było już wielokrotnie poruszane przez „Superjazdę”, ale zawsze przy okazji omawiania innych tematów, a nigdy całościowo i zbiorczo. Warto nadrobić ten brak, ponieważ utrzymywanie odpowiedniej ilości wolnego miejsca przed pojazdem ma fundamentalne znaczenie dla jakości naszej jazdy. Zmiana nawyków dotyczących odstępu przed samochodem jest też najprostszym sposobem na obniżenie ryzyka uczestniczenia w wypadku. Zapraszam do lektury i dyskusji.

Dziś zbieramy w jednym miejscu zasady utrzymywania bezpiecznego odstępu w różnych warunkach, a także omawiamy korzyści i ograniczenia z tym związane.



Bezpieczny odstęp przed samochodem: zasada dwóch sekund

Głównym celem utrzymywania odpowiedniego odstępu przed samochodem jest obniżenie ryzyka uczestniczenia w wypadku. Im więcej wolnej przestrzeni oddziela nas od poprzedzającego pojazdu, tym większa szansa, że w razie jego awaryjnego hamowania zdążymy podjąć działania ratunkowe. Jednak jaka minimalna ilość miejsca jest konieczna, abyśmy rzeczywiście zdążyli zareagować? Aby to ustalić, należy najpierw określić typowy czas reakcji kierowcy na nagłą sytuację drogową.

Jak już pisałem na tych łamach, w dyskusji na temat czasu reakcji kluczowe jest odróżnienie sytuacji nagłych od takich, w których spodziewamy się, że coś zaraz się wydarzy. W przypadku bodźca, którego pojawienie się jest przez nas z góry przewidziane, czas reakcji zwykle nie przekracza 0,5 sekundy. Przykładem może być tu zapalenie się zielonego światła na sygnalizatorze: jeśli byliśmy skoncentrowani, jesteśmy wówczas w stanie praktycznie natychmiast nacisnąć gaz i ruszyć. W kontraście do takich przewidywalnych zdarzeń znajdują się sytuacje, które z naszego punktu widzenia mają nagły, niespodziewany charakter. Czas reakcji człowieka na taki bodziec odbiega od potocznych wyobrażeń i wynosi zwykle aż 1-2 sekundy – tym więcej, im trudniejsze warunki oświetleniowe, gorsza widoczność i im niższy poziom koncentracji kierowcy. 

Warto sobie przy tym uświadomić, że każdy wypadek drogowy zawsze, z definicji, stanowi zaskoczenie dla kierującego: gdybyśmy bowiem spodziewali się, że za chwilę dojdzie do kolizji, prawie zawsze moglibyśmy temu zapobiec. Z tego względu pragmatycznie nastawiony użytkownik czterech kółek powinien zakładać, że na reakcję w sytuacji nagłego zagrożenia będzie potrzebował właśnie 1-2 sekund, a nie, jak się większości z nas wydaje, pół sekundy lub mniej. Do tego należy dodać około 0,3 sek., których potrzebuje nasz pojazd, aby wygenerować maksymalną siłę hamującą. W sumie daje to około dwóch sekund, i dlatego co najmniej taki dystans należy utrzymywać pomiędzy tyłem jadącego przed nami pojazdu a przodem naszego auta. Przy prędkościach pozamiejskich, ze względu na poważniejsze konsekwencje ewentualnych pomyłek, odstęp należy zwiększyć do co najmniej trzech sekund. 

Jak w praktyce wyznaczyć te dwie lub trzy sekundy? Wyszukujemy jakiś charakterystyczny punkt na drodze, na przykład znak drogowy. Kiedy jadący przed nami pojazd minie ów punkt, zaczynamy odliczać czas. Można to zrobić, na przykład spokojnie wypowiadając w myśli „sto dwadzieścia jeden, sto dwadzieścia dwa”, i ewentualnie, w przypadku trzysekundowego odstępu, ”sto dwadzieścia trzy”. Dopiero wtedy maska naszego auta może zrównać się z punktem, który wcześniej wybraliśmy.



Czarny słupek po prawej stronie stanowi dla nas w tej sytuacji punkt orientacyjny: jadący przed nami pojazd właśnie go minął. W tym samym momencie zaczynamy odmierzać dwie sekundy, powoli licząc w myśli „sto dwadzieścia jeden, sto dwadzieścia dwa” (ewentualnie, w przypadku trzysekundowego odstępu, jeszcze ”sto dwadzieścia trzy”). Dopiero po upływie tego czasu maska naszego auta może znaleźć się na wysokości czarnego słupka. 










  
Taką metodę wyznaczania odstępu łatwo stosować w każdych warunkach pogodowych. Działa ona nie tylko na prostych drogach, ale też na trasach krętych, pozbawionych słupków kilometrowych i przebiegających w pofałdowanym terenie. Dodatkowo, odstęp wyrażony w sekundach automatycznie dostosowuje się do naszej prędkości – im szybciej się poruszamy, tym większy dystans oznaczają owe dwie lub trzy sekundy, i odwrotnie – im wolniej jedzie nasz samochód, tym mniej wolnych metrów potrzebujemy przed sobą, by uczynić zadość opisanej powyżej regule. 


Bezpieczny odstęp w trudnych warunkach drogowych
Podczas jazdy w nocy, we mgle i na śliskiej nawierzchni (śnieg, gołoledź, intensywny deszcz), do odstępu należy dodać co najmniej sekundę w związku z trudniejszymi do przewidzenia reakcjami samochodu na gwałtowne manewry. Ponadto, poza opisanymi wyżej zasadami: 

  • We mgle warto w miarę możliwości zachować kontakt wzrokowy z tylnymi lampami auta jadącego przed nami. 
  • W nocy należy tak dobrać odstęp, aby nie oślepiać jadącego przed nami kierowcy. Dlatego jedźmy w takiej odległości, aby snop naszych świateł kończył się na jezdni za bagażnikiem poprzedzającego pojazdu, lub jeszcze dalej od niego. 
  • W częstej w Polsce sytuacji, gdy ktoś jedzie zbyt blisko za nami, odstęp, którego brakuje jadącemu z tyłu kierowcy należy dodać do własnego. Na przykład w jeździe pozamiejskiej, gdy pojazd za nami znajduje się w odległości jednej sekundy, nasz przedni odstęp powinien wynosić przynajmniej pięć sekund: standardowe trzy sekundy i dodatkowo dwie, których brakuje kierowcy jadącemu z tyłu. Jeśli więc ktoś podjedzie zbyt blisko naszego tylnego zderzaka, na chwilę zmniejszmy nacisk na pedał gazu i pozwólmy luce przed samochodem stopniowo się otworzyć. Dzięki większemu odstępowi nasze ewentualne hamowania będą płynniejsze i zmniejszymy ryzyko, że jadący za nami kierowca wjedzie nam w bagażnik. 

Znak A-32 „oszronienie jezdni” ustawia się zwykle przed mostami i wiaduktami, czyli fragmentami drogi, które są chłodzone wiatrem także od spodu i mogą być zimniejsze, niż reszta jezdni. Przy temperaturze powietrza tuż powyżej zera, nawet w warunkach ogólnie dobrej przyczepności, w takich miejscach może występować oblodzenie. Dlatego dla świadomego kierowcy znak A-32 to sygnał, aby zawczasu zwiększyć dystans od poprzedzającego pojazdu. 



Możliwość prowadzenia obserwacji drogi
Dodatkową korzyścią z posiadania wolnej przestrzeni przed autem jest możliwość skutecznego obserwowania drogi. Znajdujący się blisko przed nami pojazd ogranicza widoczność, co utrudnia nam planowanie manewrów z wyprzedzeniem. Skutkuje to spóźnionymi lub błędnymi decyzjami, jazdą pozbawioną płynności oraz wyższym zużyciem paliwa. 


Odstęp jako bufor pochłaniający błędy kierowcy przede mną
Niektórzy kierowcy mają zwyczaj częstego naciskania hamulca bez konkretnego powodu. Kiedy mamy kogoś takiego przed sobą, trzymanie się od niego na dystans uniezależnia nas od jego powtarzających się hamowań i ułatwia poruszanie w równomiernym tempie. Przekłada się to na niższe spalanie, niższe zużycie klocków i tarcz hamulcowych, a także większy komfort podróży. 


Swoboda przesunięcia się do przodu
W sytuacji, kiedy przed naszym pojazdem jest niewiele wolnej przestrzeni, dysponujemy tylko dwoma możliwymi sposobami zareagowania na wydarzenia na drodze: hamowaniem i przesunięciem się w bok. Natomiast utrzymując duży odstęp, dajemy sobie także wolność przesunięcia się do przodu. Odpowiedni dystans przed samochodem zwiększa więc liczbę dostępnych nam opcji działania. 

Najczęstsza sytuacja, kiedy taka dodatkowa możliwość okazuje się przydatna, to wjeżdżanie na drogę szybkiego ruchu z pasa rozbiegowego. Jeśli zadbamy wówczas o odpowiednią ilość miejsca przed naszym środkiem lokomocji, łatwiej będzie nam dynamicznie się rozpędzić i płynnie wpasować w strumień pojazdów na drodze z pierwszeństwem. 


Inną sytuację, w której warto zachować jak najwięcej wolnej przestrzeni przed naszym pojazdem, opisałem w artykule o taktyce jazdy.


Żyj i daj żyć innym
Utrzymując duży odstęp, ułatwiamy innym kierowcom bezpieczne i bezkonfliktowe wyprzedzenie nas. Zanim zaprotestujemy, bo jak większość zmotoryzowanych nie lubimy być wyprzedzani, pomyślmy: o ile płynniej i bezpieczniej wyprzedzałoby się nam, gdyby wszyscy utrzymywali przed sobą trzy sekundy wolnego miejsca? No właśnie.


Czyste szyby przy mokrej pogodzie
Na koniec prozaiczna korzyść w sytuacjach, gdy jezdnia jest mokra po deszczu lub pokryta błotem pośniegowym: jadąc odpowiednio daleko od poprzedzającego pojazdu, po prostu nie musimy ciągle oczyszczać przedniej szyby. Kierowca utrzymujący duży odstęp jest więc nie tylko bezpieczniejszy; także bogatszy, bo mniej wydaje na płyn do spryskiwacza.


Mity związane z prawidłowym odstępem przed samochodem
  • Niektórzy kierowcy bez zastanowienia formułują tezę, że utrzymywanie dużego odstępu to „wolniejsza jazda”. Wystarczy chwila, aby uświadomić sobie, że odstęp przed maską nie wpływa na prędkość pojazdu, a jedynie na jego położenie na jezdni. To, że trzymamy się w odpowiedniej odległości od poprzedzającego auta, nie znaczy, że jedziemy wolniej. 
  • Kolejny mylny pogląd to „kiedy kierowcy utrzymują duże odstępy, korki się wydłużają”. W rzeczywistości, jeśli tylko pojazdy pozostają w ruchu, jest odwrotnie. Prawidłowe odstępy, jak omówiono kilka akapitów wyżej, działają jak bufory pochłaniające niepotrzebne hamowania niektórych uczestników ruchu, dzięki czemu cała kolumna pojazdów może poruszać się w niezmienionym tempie. Z drugiej strony, jeśli auta jadące danym pasem znajdują się zbyt blisko siebie, każde hamowanie pojazdu jadącego na czele wywołuje falę narastających hamowań kolejnych samochodów, czasem aż do zatrzymania któregoś z nich włącznie. Skutkuje to powstawaniem zatorów. 
  • „Wszyscy będą mnie wyprzedzać i będę musiał(a) co chwilę zwalniać” – ta kwestia została już omówiona w artykule o taktyce jazdy


Odstępstwa od reguły dwóch/trzech sekund
Odstęp można na krótkie momenty zmniejszyć, jeśli ma to konkretny cel  jak przygotowanie do wyprzedzania lub próba zmieszczenia się w kończącej się fazie zielonego światła. Takie sytuacje powinny jednak stanowić tylko świadomy wyjątek od naszej standardowej techniki jazdy. 

Z drugiej strony, jeśli nie mamy konkretnego powodu, aby jechać dokładnie dwie lub trzy sekundy za innym pojazdem, warto utrzymywać od niego jeszcze większą odległość. Wszystkie korzyści opisane w tym artykule dodatkowo zyskają wówczas na znaczeniu. 



Odstęp przy zmianie pasa
Dobry kierowca nie wpycha się na pas ruchu, ale na niego wjeżdża, i to w sposób komfortowy dla innych użytkowników drogi. Pamiętajmy więc, aby przy wykonywaniu manewrów wyprzedzania i zmiany pasa w miarę możliwości wjeżdżać przed wyprzedzane pojazdy od razu w odległości 2-3 sekund. Nasze działania na drodze staną się wówczas praktycznie niezauważalne dla innych kierowców. 


Spróbuj!
Nauczenie się utrzymywania prawidłowego odstępu jest prostym sposobem uzyskania radykalnej i natychmiastowej poprawy jakości swojej jazdy samochodem. Jeśli spróbujemy pojeździć zgodnie z zasadami opisanymi w tym artykule choćby przez tydzień, już nigdy nie będziemy chcieli wrócić do wcześniejszych nawyków. Nagle okaże się, że mniej sytuacji nas zaskakuje, zaczęliśmy jeździć płynniej, a nasze cztery kółka zużywają mniej paliwa. Odczujemy, że podwyższył się poziom naszego bezpieczeństwa, a poziom stresu – obniżył. Z ulgą odetchniemy nie tylko my, ale także nasi pasażerowie oraz inni kierowcy, którym dotąd zatruwaliśmy życie, jadąc im „na bagażniku”. 


_ _ _ _ _




15 komentarzy:

  1. Jeśli w jeździe miejskiej nie widać świateł pojazdu za nami to już dużo za blisko, wtedy stajemy się jednym pojazdem z dwoma kierowcami ;) A jak określić odstęp przy innych prędkościach??

    szkuba

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkuba - jeśli ktoś jedzie za blisko za naszym bagażnikiem, teoretycznie zawsze powinno się postępować tak samo, czyli dodać odstęp, którego brakuje nam z tyłu, do własnego odstępu z przodu. Prędkość nie ma właściwie znaczenia. Chyba, że źle Cię zrozumiałem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie dobrze mnie zrozumiałeś :) Chodzi mi też o to że chyba trudno jest odliczać sekundy do auta które za nami jedzie na zasadzie liczenia odstępu bo musielibyśmy na dłuższy okres oderwać wzrok od tego co przed nami. Raczej jest to taki rzut oka i ocena zgrubna. Myślę że ważne też aby zauważyć czy podążający za nami kierujący płynnie dostosowuje prędkość do naszych poczynań czy tez jego reakcje są bardzo opóźnione i gwałtowne.

      szkuba

      Usuń
    2. Zgadzam się, że powinna wystarczyć intuicyjna ocena. Zdecydowanie nie namawiam nikogo do liczenia odstępu za sobą - to byłoby zdecydowanie zbyt absorbujące i potencjalnie niebezpieczne.

      Po prostu w momencie, kiedy zaczynamy odczuwać dyskomfort spowodowany obecnością kierowcy jadącego zbyt blisko za nami, bądź - jak mówisz - nie reagującego na to, co dzieje się na drodze, powinniśmy zacząć szczególnie dbać o posiadanie wolnej przestrzeni przed autem. Tym bardziej, im bardziej czujemy się zagrożeni.

      Usuń
  3. Jak ktoś jedzie źle i dziwnie (nieprzewidywalnie) przed nami to jednak najlepiej go wyprzedzić. No albo zostawić tyle miejsca, że sami zostaniemy wyprzedzeni i odgrodzimy się od niego innymi samochodami. Tyle, że oni raczej go wyprzedzą i znowu będziemy jechać za denerwującym nas kierowcą...

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć, dzięki za komentarz. Wyprzedzenie, owszem, jest jakimś rozwiązaniem, ale moim zdaniem jedynie pod warunkiem, że umożliwi nam ono oddalenie się od "wątpliwego" kierowcy na taką odległość, aby jego działania nie miały już na nas wpływu. Jeśli tylko przesuniemy się o jedno miejsce do przodu, i teraz będziemy go mieli za sobą, a nie przed sobą, to byłby to błąd. Jesteśmy w stanie kontrolować tylko to, co dzieje się przed nami, a to, co dzieje się za nami, jest praktycznie poza możliwością naszego wpływu.

    W artykule nie chciałem się już wdawać w takie dywagacje, bo właściwie każdy z akapitów można by wtedy rozszerzyć do pełnowymiarowego artykułu. Zresztą niektóre z tych artykułów są już napisane i w przeszłości pojawiły się już na tej stronie :).

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    zgadzam się z wszystkim, co zostało napisane w tym artykule i w komentarzach.
    O ile odstęp z przodu kontroluję sama, o tyle na to, co dzieje się za mną mam wpływ minimalny. Zauważcie, że im trudniejsze warunki na drodze (inne niż atmosferyczne)tzn. duży ruch, godziny szczytu, okres przedświąteczny itp. tym mniejsze odstępy między samochodami, jak gdyby wszyscy sądzili, że zostawiając większy odstęp "korki się wydłużają".
    A ja nie znoszę, jak ktoś "dyszy mi na kark". Nie znoszę też, gdy na wzniesieniu ktoś staje opierając się o mój zderzak. To taka moja prywatna "schiza", bo zaraz na początku mojej kariery kierowcy silnik zgasł mi przy starcie na wzniesieniu i pojazd stoczył się na stojący zaraz za mną (jakieś 30 cm) samochód. Nic się nie stało, ale dotąd boję się takich sytuacji i każdy taki start z samochodem przyklejonym do zderzaka to dla mnie duży stres. Dla mojego auta czasem też...
    I na to nie mam żadnej metody.
    Gdy ktoś jedzie uporczywie na moim zderzaku, czasem wykorzystuję reakcje opisane przez Michała MiG Grzemowskiego. Zaczynam zachowywać się "dziwnie", troszkę przyspieszam, zwalniam, oczywiście robię to bardzo ostrożnie, ale delikwent za mną stwierdza, że ma przed sobą prawdziwą "babę za kierownicą" i albo wyprzedza albo zwiększa odstęp. Bo na zderzaku jeżdżą głównie panowie, bez obrazy. Niestety ta metoda nie działa na TIR-y, które też lubią czasem "przykleić się" do samochodu. Tutaj pozostaje tylko przepuszczenie przodem, gdy są po temu warunki.
    Jestem pewna, że gdyby wszyscy zachowywali bezpieczny odstęp wypadków byłoby o połowę mniej, a "stłuczki" wyeliminowałoby w 90%.
    P.S. Wojtek, dzięki za nowy artykuł. Pozdrawiam Jaga

    OdpowiedzUsuń
  6. Chciałbym wspomnieć także o aspekcie "technicznym" jako o argumencie dla utrzymywania bezpiecznego odstępu.

    Latem tego roku poruszałem się po zwykłej dwupasmówce za ciężarówką. Odstęp 3-sekundowy, aby mniej ograniczała mi widoczność. Przed skrzyżowaniem ciężarówka włącza prawy kierunkowskaz i dohamowuje do zakrętu. Naciskam hamulec - pedał wpada w podłogę! - zapowietrzenie! Dopiero drugie naciśnięcie, i "napompowany" hamulec zadziałał poprawnie. Gdyby nie odpowiedni odstęp, wycinaliby mnie spod Kamaza :-O

    Spora część kierowców mimo wszystko ufa swoim hamulcom bezwarunkowo.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnie mgły które spowijały moje (i nie tylko ) miasto skłoniły mnie do refleksji że odstęp przed samochodem utrzymujemy nie tylko do samochodu poprzedzającego ale ogólnie do miejsca w przestrzeni i czasie którego obserwacja umożliwia nam reakcję. Jeśli jest dobra widoczność i gęsty ruch będzie to przemieszczający się przed pojazd. Natomiast jeśli widoczność jest kiepska i bardzo mały ruch to te 2-3 lub więcej sekund utrzymujemy w stosunku do tego najdalszego miejsca na drodze które widzimy na tyle dobrze że możemy rozpoznać czy jest tam jakieś zagrożenie dla nas lub też my możemy być dla kogoś zagrożeniem. Podobnie chyba z pokonywaniem niewidocznych zakrętów naszym punktem odniesienia odstępu będzie najdalszy dobrze widoczny punkt na naszej drodze itp.itd.

    szkuba

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej. Ogólnie się zgadzam, tzn. dostępna widoczność powinna determinować prędkość, z jaką się poruszamy. Im mniej widać, tym wolniej powinno się jechać, tak aby zawsze mieć czas, any spokojnie zareagować. Ile wolnego miejsca jest potrzebne, liczyłem tutaj: http://superjazda.blogspot.com/2011/01/o-szybkosci-bezpiecznej-czyli-nie-jedz.html - te wyliczenia potwierdzają to, co mówisz.

    pozdr

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam
    Chciałbym przytoczyć następującą sytuację:
    Jedziemy za innym pojazdem w odległości 2 sekund (albo większej). Załóżmy, że jest to pojazd który ogranicza nam widoczność do tego stopnia, iż nie widzimy co się dzieje przed nim. Wydawałoby się, że odległość jest właściwa do uniknięcia kolizji, ale co gdy przed tym pojazdem jest jakaś przeszkoda, którą omija on w bardzo niewielkiej odległości. Wówczas mamy 2 sekundy aby zatrzymać się przed nieruchomym obiektem. W sytuacji zaskoczenia i przy znacznej prędkości w wielu sytuacjach jest to niewykonalne.

    OdpowiedzUsuń
  10. To prawda. Dlatego w takiej sytuacji konieczny jest większy odstęp.

    PS. uprzejmie proszę o podpisywanie się nickiem pod komentarzami - wszystkim będzie łatwiej prowadzić rozmowę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przecież artykuł wyraźnie "mówi", że dwie sekundy, to absolutne minimum. Ta zasada, to jest tylko pewna podpowiedź, schemat. Kierowca jednakże sam powinien decydować w jakich warunkach tą odległość należy zwiększyć. Na pewno nie powinno się jej zmniejszać. Generalnie im ta odległość jest większa, tym większy jest margines bezpieczeństwa. Nie ma sensu jednak przesadzać, gdyż jadąc np. w nocy za innym pojazdem warto mieć go w zasięgu wzroku, powiedzmy w "odległości" 10 sekund, bo może on być dla nas cennym źródłem informacji. Gdy poboczem będzie szedł pieszy, to zachowanie poprzedzającego nas kierowcy da nam informację na 10 sekund przed jego minięciem, wtedy, gdy jeszcze nie będzie widoczny w świetle naszych reflektorów...

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń

Proszę podpisywać komentarze imieniem lub nickiem - inaczej trudno prowadzić rozmowę :)